1

Pomidorowy szał

Ten post otwiera serię pomidorowych wpisów i ma jedynie na celu zaznajomienie i zaciekawienie was z tym tematem. Wpisy o wysiewaniu, sadzeniu i ich uprawie będę dodawała sukcesywnie.

Nic nie dorówna smakowi i zapachowi własnych pomidorów, zerwanych prosto z krzaka, rozgrzanych do czerwoności letnim słońcem. To przede wszystkim dla nich uprawiamy nasze ogródki i stawiamy w nich szklarnie. Wyhodowane samodzielnie, mięsiste, słodkie i soczyste pomidory nie mają nic wspólnego z tymi zakupionymi w supermarkecie, one nawet nie pachną pomidorem.

Dla takiego kolorowego i pachnącego talerza warto poświęcić trochę naszego wolnego czasu i uwagi, prawda? Uprawa swoich pomidorów, to niezła frajda, do wyboru mamy mnóstwo gatunków, także jest w czym wybierać i jest co testować.

Uprawa pomidorów, nie jest niczym skomplikowanym, jak to się niektórym wydaje. Pomidory są wdzięcznym warzywem, które możemy uprawiać w gruncie, w szklarni, ale co najlepsze, także w donicach, na tarasach. Taka uprawa jest super rozwiązaniem dla tych, którzy nie mają ogrodu, a nie chcą rezygnować z niesamowitego smaku tych warzyw, lub dopiero rozpoczynają z nimi przygodę. Tu szczególnie polecam plenne pomidorki koktajlowe, w rożny kształtach, wielkościach i kolorach. Donice z pomidorami w połączeniu z aromatycznymi ziołami, będą dodatkowo piękną dekoracją naszego tarasu.

Zobaczcie jak to u mnie wyglądało w zeszłym roku.

Pomidory, obok kilku krzaków długiego ogórka znalazły tradycyjnie swoje miejsce w szklarni, gdzie posadzone były bezpośrednio w gruncie, tak, aby zmieścić jak najwięcej sadzonek. Moja szklarnia nie jest duża, ale sadząc pomidory w dwóch rzędach z przesunięciem, jestem w stanie wcisnąć około 16 krzaków. I to jest całkiem sporo jak na naszą rodzinę. W Danii bardzo popularne jest sadzenie pomidorów do samonawadniających się kapilarnych pojemników ze styropianu. Dlatego też, tutejsze szklarnie całe wyłożone są płytkami betonowymi (byłam w ciężkim szoku, gdy to pierwszy raz zobaczyłam i zastanawiałam się po co im te szklarnie, skoro nie ma i tak w nich grama ziemi – a to że oni sobie sami w nich siedzą i się wygrzewają, to już inna sprawa 🙂 Takie skrzynie mają jednak wiele zalet, ale o tym innym razem.

Szklarnia jednak szybko zapełniła się gatunkami pomidorów typowo szklarniowych, a tu jeszcze tyle innych wspaniałych gatunków do wypróbowania. Z pomocą nadeszły donice zakupione w Jysk, które stanęły na tarasie, na południowej ścianie, osłonięte od wiatru, ale co najważniejsze, przy samym stole tarasowym – miejsce wprost idealne. Z krzaka prosto do dzioba, nawet nie trzeba wstawać z krzesła 🙂 Donice spisały się świetnie, były wystarczającej wielkości, aby pomieścić po 3 krzaki, miały wywiercone już dziury, którymi wypływał nadmiar wody. Kupując donice, ważna jest ich odpowiednia wysokość, na dno dobrze jest wysypać najpierw warstwę drenażową, np. keramzyt a resztę wypełnić dobrą ziemią wymieszaną z kompostem.

W tamtym roku kupowałam gotowe sadzonki z plantacji ekologicznych. Gatunki, które wypróbowałam w zeszłym sezonie i mogę polecić to:

  • cherry chocolate (ciemne, brązowo-fioletowe, niesamowicie słodkie)
  • blomme ( czerwone, podłużne, mięsiste)
  • sungold (okrągłe średniej wielkości, o pięknym żółtym kolorze)
  • San Marzano ( twarde, u mnie słabo owocowały)
  • Gardens delight ( średniej wielkości, czerwone)
  • cherry favorita (drobne, bardzo słodkie i plenne)

Szukając odpowiednich pomidorów do donic, musimy szukać gatunków gruntowych, bardziej odpornych na warunki atmosferyczne, niż te gatunki pod osłony. Pamiętajmy o podporach, pomidory szybko pną się do góry. Latem będziemy mieli piękną, zieloną ścianę.