Ogród warzywny

Taki mały, a tyle radości

Podobnie jak zakładka KUCHNIA, wpisy dotyczące ogrodu zostały pogrupowane według głównej rośliny lub kategorii, aby łatwiej było znaleźć interesujący Was temat.

Nie wyobrażam sobie, aby nie mieć swojego małego ogródka, mojej własnej przestrzeni, którą sama kreuję, pielęgnuję, w której eksperymentuję oraz odpoczywam pracując. Szczególnie, że na co dzień siedzę przy biurku a moje ciało czuje potrzebę bycia w ruchu, nie mówiąc już o świeżym powietrzu czy bliskim kontakcie z przyrodą. 

Nasz ogródek warzywny przejęliśmy razem z domem kilkanaście lat temu, jest tu, gdzie był pierwotnie, z małymi tylko zmianami.  To wydzielona część z ogrodu rekreacyjnego, położona za garażem i fajnie oddzielona od reszty rozłożystym jałowcem i owocowymi krzaczkami. Mimo raczej małych rozmiarów, (kwadrat 8 x 8 m plus pojedyncze rabaty z ziołami czy doniczki na tarasie) zadziwiająco dużo się w nim mieści i dla naszej czteroosobowej rodziny jest on w zupełności wystarczający. Wszystko zależy od dobrego zaplanowania, odpowiedniej opieki i wykorzystaniu ciepłych dni do maksimum. 

Staram się, aby mój ogród był uprawiany jak najbardziej ekologicznie. Tylko tu jestem w stu procentach pewna, że warzywa nie były niczym pryskane czy nawożone chemią. Nic mnie tak nie cieszy, jak widok mojej rodziny podjadającej owoce prosto z krzaka czy buszującej w grządkach z nowalijkami. Wtedy wiem, że to co robię ma sens.

Co ja robię całymi godzinami w ogrodzie?

Pracując w ogrodzie często słyszę nawoływanie z tarasu – „Jutro też jest dzień” czy „Przynieść ci już latarkę?” ale najczęściej słyszę „Co ty jeszcze tam robisz?”, na co ja odpowiadając optymistycznie „Już idę” oczywiście wiem, że tak się nie stanie i suma summarum, wracam po kilku godzinach. I każdy kto ma swoją pasję dokładnie wie, o czym mówię. Jak coś się kocha, to ciężko jest się oderwać, no i wiadomo, najlepiej aby wszystko byłoby zrobione od razu. 

A tak na serio to bez przerwy coś sadzę, przesadzam, doglądam, podlewam, przycinam, zbieram, po czym zagrabiam, znowu sadzę, przesadzam i tak w kółko. Czasami sama aż się dziwię, że ziemia to wszystko jeszcze wytrzymuje. 

Nie wszyscy do końca podzielają mój ogromny entuzjazm i czasami tylko z grzeczności się uśmiechają i kiwają głowami, gdy opowiadam o swoich nowych osiągnięciach. 

Najważniejsze, że moją pasją nie robię nikomu krzywdy, a to że z niecierpliwością, codziennie sprawdzam czy coś już wyszło z ziemi, albo że robię rzodkiewce po kilkanaście ujęć z każdej strony, jakby była top model, zbiera

m robaki do kompostownika, nie pozwalam wyrzucać cennych fusów od kawy czy robię gnojówkę z pokrzyw, tak śmierdzącą, że czuć ją w całej okolicy,  to już zupełnie inna sprawa 🙂