Kiedy kupowaliśmy dom, to na naszej działce było już wyznaczone miejsce na ogródek warzywny. Nie zmienialiśmy jego, bo ma fajną lokalizację i wystarczającą wielkość. Znajduje się na uboczu, w samym narożniku. Z jednej strony ograniczony jest ścianą garażową (na której rozwieszone są sznurki i zawsze coś się tam pnie), a z drugiej pasem z krzewami owocowymi, który oddziela go z kolei od ogrodu rekreacyjnego.
Ogródek ma prawie 80 m2 (czy to dużo, czy to mało, trudno powiedzieć – zależy dla kogo, ile mamy czasu oraz co i jak będziemy chcieli w nim uprawiać. Mimo, że sezon ogrodniczy jest ograniczony, to dzięki mądremu planowaniu i przygotowywaniu wcześniejszych rozsad będziemy mogli wysadzać warzywa w jednym miejscu wielokrotnie, podwajając lub potrajając tym samym nasze plony.
Grządki są trzy metrowe i mają szerokość 110 cm, dzięki czemu są one „wygodne” w użytkowaniu. Swobodnie możemy sięgnąć do ich środka z obu stron. Na takich grządkach dobrze mieszczą się 2 rzędy pomidorów / ziemniaków lub 3-4 rzędy mniejszych roślin. Szerokość przejść między grządkami to minimalne 35 cm, a główna ścieżka biegnąca przez środek i dookoła ogródka to 50 cm.
W moim ogrodzie znajduje się mała szklarnia, stałe miejsce na truskawki i szparagi, a wzdłuż płotu rosną maliny i jeżyny. Reszta działki została podzielona na osiem grządek- czyli cztery sekcje. Podział taki pomaga w uprawie zmiennej, zwanej płodozmianem. Zgodnie z którym nie powinniśmy uprawiać tych samych grup warzyw w tym samym miejscu częściej niż co cztery lata. O płodozmianie możecie poczytać w szczegółach we wcześniejszych postach: Płodozmian oraz Grupy warzyw
Warto zrobić sobie plan ogrodu – raz a porządnie. Szczególnie, kiedy chcemy zaprojektować ogródek od początku. Będzie nam łatwiej go zaplanować i upewnić się, że wszystko nam się tam zmieści. Zapisujmy na nim na bieżąco (warto zrobić sobie kilka kopii) co sadzimy na poszczególnych grządkach; co było naszym przedplonem, plonem głównym, co poplonem, jakie grządki były nawożone, gdzie i kiedy rozkładaliśmy kompost, które grządki są już zajęte przez rośliny zimowe lub gdzie wysialiśmy zielony poplon. Nie zapomnijcie o datach!
W następnym sezonie będziemy mądrzejsi 😀 gdy będziemy już wiedzieli co się udało, co nam smakowało, a co było totalną porażką.
A co zrobić gdy mamy niewielki ogród warzywny, a chcielibyśmy wprowadzić nowe warzywa do ogrodu lub sadzić je we większych ilościach? Znam ten ból, bo sama to przerabiałam 🙂 Apetyt rośnie w miarę jedzenia i gdy zaczynamy odnosić sukcesy, chcemy wiecej i więcej. I tu z pomocą przyszły samonawadniające pojemniki, które ustawiłam po drugiej stronie garażu, w samym narożniku wybrukowanego podjazdu. Nikomu tam nie wadzą, wyglądają bardzo schludnie i stoją sobie w słonecznym miejscu.
Mam cztery takie pojemniki i u mnie najlepiej sprawdzają się do uprawy cukinii, gdyż jest ona bardzo rozłożysta, ma wilekie liście i na normalnych grządkach zabierałaby mi dużo miejsca.
Takie pojemniki są super, bo są mobilne i możemy przestawiać je wielokrotnie w dowolne miejsca.
Więcej o tych pojemnikach znajdziecie we wcześniejszym wpisie Samo-nawadniające pojemniki kapilarne
A jeżeli i tak będzie wam mało, to między grządkami – na ścieżkach, wzdłuż ogrodu czy pod płotem możecie poustawiać wiaderka lub duże doniczki z rozsadami, dla których zabrakło już miejsca.
Jak przygotować prawidłowo wiaderka czy plastikowe pojemniki, aby spełniały swoją rolę przeczytacie we wpisie o Warzywa w wiaderkach
Dodaj komentarz